Witajcie! :)
Nareszcie odzyskałam laptopa i mogę coś wrzucić na bloga :)
Ogólnie nic się nie zmieniło ;) poza tym, że przybyło mi parę kosmetyków, ale zapowiedziana paczka z Pierre Rene jeszcze nie dotarła. W historii zamówienia wisi jako "przyjęta wpłata" od kilku dni. Poprzednia paczka była błyskawicznie.
Nic to, zaczynam od nowości :)
Podkład z firmy AA - satynowy blask. Konsystencja jest ok, jak większość podkładów. Dość mocno kryje. Ale... niby to jest numer 1, w świetle drogerii wyglądał ok, jednak w domu po nałożeniu wyszła mi ładna maska z widoczną różnicą kolorytu twarzy i reszty ciała... ale i z tym sobie poradziłam :) Dziś wymieszałam go z kremem BB z AVONU i efekt wyszedł zadowalający :)
Podoba mi się opakowanie i aplikator z pompką.
Cena: 19.90 w Rossmanie w przecenie.
Suchy szampon ISANA z Rossmana. Kupiłam na wypróbowanie, bo poprzedni mi się już skończył, a nie chciałam zamawiać tylko jeden produkt,bo miesięczne zamówienie zrobiłam gdzie indziej. Poza tym jeśli by się okazał złym zakupem to za 3,99 nie mam co żałować ;)
Jednak jestem z niego zadowolona. Działa jak szampon z Batiste, pachnie nie najgorzej, a cena o ponad 10 zł. mniejsza :) Polecam.
Dodam, że ponoć szampony Batiste są dostępne w drogeriach HEBE, ale nie wiem w jakiej cenie.
Po lewej mleczko do demakijażu twarzy Yves Rocher i nawilżający tonik z tej samej serii.
Kupiłam te produkty, bo miałam zniżki za zrobienie zakupów i do tego miałam otrzymać tusz do rzęs. O nim zaraz :) Ogólnie warto się teraz wybrać do sklepów tej marki,ponieważ mają zniżki 50%, większe niż mi przysługiwały :P A ja otrzymałam kartę zniżkową na 40% przy pierwszych zakupach do wykorzystania w ciągu 2 miesięcy dowolną ilość razy.
Jestem bardzo zadowolona z tych produktów. Mleczko ładnie oczyszcza i nawilża skórę, nie podrażnia mi oczu, a do tego ładnie pachnie. Regularna cena to o ile pamiętam 27 zł.
Tonik - to pierwszy tego typu kosmetyk, który nie wysusza mi skóry i nie podrażnia i do tego nawilża. Jestem z niego bardzo zadowolona. Cena chyba była zbliżona do mleczka. Za oba produkty zapłaciłam 31 zł po zniżkach :)
Tusz pogrubiający rzęsy. Otrzymałam go do zakupu powyżej. W sumie to tylko po to kupiłam tamte produkty żeby dostać tusz niby wartości 50 zł :)
I jest to chyba jak dotąd najlepszy tusz jaki miałam. No może poza Super Schock'iem z Avonu ;)
Podkręca moje drutowe rzęsy i pięknie rozdziela i nie skleja rzęs. Nie wiem czy wydałabym na niego 50 zł, jeśli ten z Avonu kosztuje 20zł a daje podobny efekt, ale mogę go z ręką na sercu polecić :)
Korektor pod oczy firmy Skinfood (oryginalne opakowanie
klik)
Dostałam go od kuzynki. Oryginalnie jest w dość dużym opakowaniu jak na korektor. Ja go mam w malutkim opakowaniu po gwiazdkach do paznokci. Dostałam, go ponieważ jest bardzo wydajny i przy codziennym użytkowaniu Kuzynka by go nie zużyła. Dziękuję!
Produkt ma tłustą i kremową konsystencję, powiedziałabym nawet, że sylikonową. Nakłada się go pod oczy, ale fajnie nadaje się też jako baza pod cienie i korektor na zaczerwienienia. Pięknie wyrównuje koloryt skóry. Czytałam, że komuś się roluje i zbiera w kulki, ja nie mam takiego efektu i jestem zachwycona z jego działania. Cena w zł, to chyba coś około 50 zł. Ale widziałam też i 70 zł jak i 40. Nie wiem czy można go dostać gdzieś w drogerii, ale w internecie na pewno :)
I moje marzenie ostatniego czasu - magnetyczna paletka z INGLOTA. Jestem nią zachwycona. Piękna kasetka z fajnym rozwiązaniem na magnesy. Ja kupiłam wersję na 10 cieni w cenie 21 zł. Wkłady prostokątne w cenie 13 zł. Jest tez wersja z okrągłymi wkładami za 10 zł, ale ponoć tu wchodzą też te okrągłe, ale jak to wygląda :P
Są wersje też na 20 i 40 cieni.
Ja od razu kupiłam dwa cienie śliwkowy nr 446 i złoto-żółty 141.
Do zakupu dostałam w cenie 6,90 (o ile dobrze pamiętam) chusteczki do demakijażu.
W opakowaniu jest 25 chusteczek o wymiarach 20 cm x 20 cm.
Zmywają makijaż jak większość chusteczek jakie miałam, czyli bez szału. Wolę mleczko i waciki. Ale żeby się nie wozić w podróży z mleczkami i tonikami to nawet się nadają :)
Nie podoba mi się tylko ich zapach... niby ładnie pachną, ale przez ten ładny zapach przebija taki dziwny nieprzyjemny zapach.
To tyle z moich nowości :)
Przygotowałam jeszcze makijaż dwoma cieniami z Inglota. Szczerze to troszkę go zgapiłam od Zmalowanej tylko Ona używa żółty kolor, a u mnie to z takim kolorem wyglądało brzydko (
Zmalowana YT - makijaż link do makijażu wykonanego przez Zmalowaną). Mi się bardzo spodobał śliwkowy fioletowy, który po roztarciu trochę wygląda jak brąz.
Do makijażu użyłam:
Na całą powiekę nakładam bazę pod cienie i beżowy cień.
Na górnej powiece rysuję czarną kreskę. W zewnętrznym kąciku unoszę ją lekko ku górze i rozcieram pędzelkiem i palcem.
Na czarny kolor nakładam śliwkowy cień trochę pod skos na ok, 1/2 powieki i wychodzę na załamanie powieki.
Tu widać, że jest to fiolet, po roztarciu trochę się przybrudzi - i ten efekt bardzo mi się podoba.
Rozcieramy cień czystym pędzlem.
Ten sam cień nakładam na dolną powiekę od zewnętrznego kącika mniej więcej na 1/2 powieki.
Na resztę powieki dolnej i górnej nakładam złoty cień.
Rysuję kreskę eyelinerem.
GOTOWE! :)
Tak prezentuje się makijaż:
Ale najpiękniejszy komplement usłyszałam dziś od Pani Stylistki Agnieszki Nijak z Galerii Pomorskiej w Bydgoszczy. Agnieszka jest również wizażystką i zapytała mnie czy to profesjonalny makijaż. Jestem w siódmym niebie, jednak nie jestem taka kiepska i chyba warto iść tą drogą :)
Poza tym na spotkaniu dowiedziałam się, że przy moich pięknych łydkach mogę nosić długość spódnic za kolano, fason ołówkowy, botki, a spodnie z wysokim stanem nie muszą być babciowe :)
Jestem po wrażeniem, bo ciuchy zaproponowane przez Agnieszkę prezentowały się ładnie, a ja bym przeszła obok nich i jeszcze się skrzywiła. Wniosek z tego taki, że trzeba mierzyć! :)
Z zakupów wyniosłam super sukienkę z Monnari :)